Access the full text.
Sign up today, get DeepDyve free for 14 days.
Przegld Filozoficzny Nowa Seria R. 22: 2013, Nr 2 (86), ISSN 12301493 DOI: 10.2478/pfns-2013-0033 Jacek Holówka Doskonale halucynacje Slowa kluczowe: eksternalizm, internalizm, rodzaje naturalne, pojcia zastrzeone, wybiórcza uwaga, zwroty pustowskazujce, perspektywa pierwszoosobowa Bd staral si wykaza, e przekazywanie treci naszych dozna mona zdecydowanie uwiarygodni przyjmujc, e: (1) doznania s zawsze jednostkowe i konkretne, (2) pojcia s zawsze ogólne i pozbawione indywidualizujcych szczególów, (3) internalizm jest wiarygodn teori na temat dozna, natomiast (4) eksternalizm jest wiarygodn teori na temat poj, (5) kada wiedza jest korygowalna, (6) werydyczne halucynacje nie mog istnie, poniewa s nieodrónialne od postrzee realistycznych i przypadki okrelane jako werydyczne halucynacje s w istocie poprawnym poznaniem jakiego fragmentu wiata przy zastosowaniu niestandardowej metody. Ten wniosek ma znaczenie dla ustalenia, które z trzech stanowisk: eksternalizm, internalizm czy dysjunktywizm wydaje si najtrafniejsze w odniesieniu do postrzee. Licz na to, e u czytelnika pojawi si przekonanie, i konsekwentnie rozumiany eksternalizm sklania do przyjcia dysjunktywizmu, a dysjunktywizm jest nie do utrzymana ze wzgldu na bldn interpretacj halucynacji werydycznych. Zatem internalizm pozostaje jako najlepsze rozwizanie, nawet w sytuacji, gdy nie mamy dobrej teorii dokonywania przekladów twierdze wyraonych w pierwszoosobowej perspektywie na perspektyw trzecioosobow. Rodzaje naturalne i pojcia zastrzeone Pod wplywem Putnama, Kripkego i Fodora utrwalil si pogld, e umiemy bezporednio poznawa rodzaje naturalne i jeli poprawnie rozpoznajemy jaki przedmiot pospolicie wystpujcy w przyrodzie, to take odkrywamy, do jakiej Jacek Holówka kategorii on naley. Nie opieramy si wówczas wylcznie na wlasnociach rozpoznanego przedmiotu, ale korzystamy z wskiej lub szerokiej wiedzy o wiecie. Wida to w slawnym powiedzeniu Putnama, e rozpoznawanie cytryn po wygldzie jest procedur ,,skrajnie patologiczn". Sens, w którym cokolwiek, co ma cechy zewntrzne cytryny, jest z koniecznoci cytryn, w adnym razie nie jest dominujcy, lecz skrajnie patologiczny. (Wiele twarzy: 132) Laik moe mie klopoty z rozpoznaniem rodzajów naturalnych. Jednak eksperci powiedz nam np., e jest konieczne, by cytryna, pomidor i ogórek byly owocami. Wyrastaj nad ziemi (inaczej ni burak i kartofel), maj pestki i otaczaj miszem swe nasiona (czyli nasiona te nie s np. niesione przez wiatr), rozmnaaj si korzystajc z przeniesienia nasion przez konsumentów owocu (a nie np. przez klcza). Zatem cytryna jest podobna do ogórka, cho laik tego nie widzi. Powinnimy uzna, e biolog wie wicej o ogórkach ni klient w sklepie warzywnym i ten pierwszy z ubolewaniem musi patrze na to, e ogórki i pomidory wykladane s obok ziemniaków i buraków. O tym, do jakiej kategorii naley przedmiot, decyduj specjalici od wizów, artretyzmu, kolejnoci pretendentów do tronu, wody bezwodorowej na Bliniaczej Planecie, trójnogich tygrysów, piorunów, cytryn i bialego zlota. Idc krok dalej, mog powiedzie, e filozof jest te specjalist, i e zwolennicy rodzajów naturalnych sami nale do rodzaju naturalnego zaslugujcego na nazw ,,neoarystotelicy". S zwolennikami pogldu, e wszystkie przedmioty o trwalej tosamoci maj utrwalone miejsce w hierarchii bytów. Nale po kolei do rodzajów, gatunków, typów, rodzin, królestw itd. wiat byl zatem poprawnie, i ze wzgldu na cechy istotne, a nie rzucajce si w oczy, opisany przez Linneusza. Pojawia si jednak trudno. Neoarystotelikowi struktura wiata musi si wyda zachwiana, gdy natrafia na anomalie. Dlaczego dziobak, bdc ssakiem, sklada jaja? Dlaczego mala panda jest jednoczenie podobna do niedwiedzia i do gryzonia, co powoduje, e co jaki czas specjalici od klasyfikacji biologicznej powracaj do nierozstrzygalnego sporu o miejsce tego zwierzcia w systemie klasyfikacyjnym? Gdy odwolujemy si do prostych przykladów, teoria rodzajów naturalnych nie budzi zasadniczych wtpliwoci. Wydaje si nam, e pewne klasyfikacje s obiektywnie umotywowane, a inne s dowolne. Wiemy, e srebro to srebro, cytryna to owoc, wizy pozostaj wizami, nawet jeli mieszkacy jakiej odleglej od reszty wiata wioski mówi na nie ,,buki". Czyste chemicznie zloto jest biale i nasi przodkowie popelnili wielki bld godzc si, by blyszczcy ólty kolor nazywano zlotym. Jednak kryterium ,,naturalnoci" jest do chwiejne. Czy naturalne s choroby, barwy, style w architekturze, rodzaje gleby i chmury na niebie? Czy takie terminy jak: ,,artretyzm", ,,purpura", Doskonale halucynacje ,,kociól neoklasyczny", ,,il" i ,,cumulus" te opisuj rodzaje naturalne? Czy rodzajem naturalnym jest ,,wyspa" i bezdyskusyjnie do tego rodzaju naley Grenlandia, ale ju nie Australia, bo Australia musi by kontynentem? Takie ustalenia brzmi zbyt arbitralnie, by budzi zaufanie. Ostatecznie wydaje si, e za ,,rodzaje naturalne" uznajemy kategorie, pod które podpadaj przedmioty majce trwal tosamo, poniewa albo nie podlegaj latwo zmianom, albo po przejciu przez zmiany latwo powracaj do stanu wyjciowego. Zloto, woda i cytryny maj do trwal tosamo. Ale ju nie powiemy tego samego o pomaraczy i grejpfrucie, bo wiemy, e po ich skrzyowaniu mona otrzyma pomelo. Zatem bronic Putnama w sprawie rodzajów naturalnych moemy niewiadomie sta si wrogiem Darwina i wraz z jego przeciwnikami twierdzi, e rodzaje naturalne s wieczne i niezmienne. Chyba e termin ,,rodzaj naturalny" traktowa bdziemy luno i niezobowizujco. Wtedy nie bdziemy mówi: ,,Pewne rzeczy s niezmienne i dlatego maj okrelone miejsce w przyrodzie (np. cytryna pozostaje owocem, nawet gdy zgnije)". Ale bdziemy mówi: ,,Chcielibymy, by pewne rzeczy byly niezmienne i dlatego dajemy im okrelone miejsce w przyrodzie (a take np. przypisujemy ludziom trwal tosamo, nawet jeli protestuj)". Przyjmujc t ostatni interpretacj nadajemy sobie prawo tworzenia rodzajów naturalnych, nie odbierajc go, rzecz jasna, przyrodzie. Ale wtedy ,,rodzaj naturalny" nabiera sensu pickwickowskiego. Bdziemy musieli uzna, e niektóre rodzaje naturalne opieraj si na decyzji motywowanej aktualnym stanem wiedzy. Jeli np. kolejny chlopiec urodzi si w rodzinie, w której mczyni objawiaj kracowo agresywne zachowanie od kilku pokole, to sklonni bdziemy uzna, e istnieje jaki ,,rodzaj naturalny" czlowieka agresywnego i napastliwo tego mczyzny uznamy za cech grupow, a nie indywidualn. Prawdopodobnie pomylimy co podobnego np. o osobach ze sklonnoci do wypracowywania sobie wielorakiej mentalnej tosamoci, jeli psychologia ustali w przyszloci, e ten rodzaj zaburzenia ma podloe organiczne. Powiemy wówczas, e istnieje ,,rodzaj naturalny" czlowieka ze sklonnoci do posiadania wielu osobowoci. Wreszcie, co mamy zrobi, jeli marny kucharz pomiesza pilaf z ragout w jednym garnku? Czy mamy powiedzie, e to anomalia naturalna, jak dziobak, czy raczej mamy powiedzie, e to, co robi kucharze, nie naley do porzdku natury? Co mamy zrobi, gdy para tancerzy lamie rytm i raz taczy tango argentyskie, a raz zwykle tango, cho orkiestra gra cigle t sam melodi? Czy mamy powiedzie, e to nie jest taniec, tylko nieskoordynowane podskoki? I co mamy zrobi z czlowiekiem, który mówi: ,,Taborety w moim domu maj oparcie pod plecy, ale to nie s krzesla, tylko taborety, bo siedzisko jest okrgle"? Czy mamy sobie wyobraa meble wewntrznie sprzeczne? To s wszystko niebezpieczestwa, na które nas naraa Putnam i teoria rodzajów Jacek Holówka naturalnych. Z pitrzcych si klopotów pomaga nam wybrn Tyler Burge i Michael Tye. Pewne trudnoci znikaj, gdy na miejsce ,,rodzajów naturalnych" wprowadzimy ,,pojcia zastrzeone", wolne od sugestii, e z ich pomoc powstaje ontologicznie trafna klasyfikacja zawartoci wiata. ,,Pojcia zastrzeone" te s ustalane przez specjalistów, ale wan rol w ich umocnieniu odgrywaj ludzie kompetentni, poslugujcy si jakim fachowym jzykiem na co dzie. Czym jest ekler, wie najlepiej cukiernik, czym jest tango argentyskie, tancerze specjalizujcy si w tacu klasycznym, czym jest kulista szczotka do kominów, wie kominiarz, a czym jest artretyzm, wie lekarz. To, co laikom wydaje si przy takich okazjach, nie bywa serio brane pod uwag. Laik moe miesza eklera z rurk z kremem, tango argentyskie z walcem, szczotk do przeczyszczania kominów z kul do ich przebijania, artretyzm ze skurczem mini. Nie powinnimy jednak godzi si uwaaj Burge i Tye by laik mógl argumentowa: ,,Dla mnie walc angielski nie róni si niczym od tanga argentyskiego" albo: ,,Nie odróniam wizu od buku, wic uznaj te drzewa za nieodrónialne". Takie sformulowania sugeruj, e istniej pewne tace lub rodzaje drzew, których wolno poprawnie nie odrónia. Tymczasem ich mylenie jest bldem poznawczym i ani hybrydowe tace, ani dwugatunkowe drzewa nie istniej. To tylko nieobeznani ze wiatem ludzie nie odróniaj pewnych przedmiotów i zachowa, lekcewa rzekomo nieprzydatn praktycznie ,,wiedz, e", i na wlasn rk co klasyfikuj korzystajc z ,,wiedzy jak", przyczyniajc si tym samym do powstawania mtliku pojciowego. Nawet specjalista nie odpowie na pytanie, czy kulinarna mieszanka to raczej pilaf, czy ragout; bdzie tylko z oburzeniem wzrusza ramionami: ,,Jak mona bylo zepsu tak dobre dwie potrawy?" Jego pouczenie jest trafne, ale zwykle malo skuteczne. Wielu klopotom terminologicznym nie sposób zapobiec, nawet jeli si zdobdziemy na wyjtkow ostrono i jzykowy puryzm. Na jzyk potoczny wplywaj nie tylko ludzie kochajcy precyzj jzykow, ale take ignoranci i balaganiarze, którym nie chce si ustala sensu istniejcych terminów. Przeciwko nim Tye proponuje stosowa niezwykl strategi. Osobom, które wprowadzaj wlasne, niepoprawne rozumienie utrwalonych poj, powinnimy narzuca kontr-terminy, by im pokaza, e posluguj si prywatnymi, dziwacznymi nazwami. T sugesti wyraa przyklad pochodzcy od Burge'a. Burge opisal pacjenta, który sam sobie postawil diagnoz i poszedl do lekarza po recept. Gdy lekarz go zapytal, co mu dolega, pacjent skaryl si, e ma artretyzm w udzie. Lekarz mu wyjanil, e artretyzm to zapalenie stawów i nie moe wystpowa w udzie. Pacjent mu na to jednak odparl, e w jego przypadku artretyzm objawia si inaczej i zaatakowal misie. Tye doradza, by w takim przypadku lekarz powiedzial pacjentowi co takiego: ,,Pan le uywa slowa arthritis, poniewa wie je pan z jakim prywatnym, urojo- Doskonale halucynacje nym pojciem, którym co najwyej mona by si poslugiwa uywajc slowa tharthritis" (Tye: 65). Ale i tego nie warto robi, poniewa taka choroba jak thartretyzm, czy szmartretyzm, w ogóle nie istnieje. Bld pacjenta polega na tym, e ,,pojcie zastrzeone" (a deferential concept) uznaje on za nieutrwalone i dowolnie je modyfikuje. Nie chodzi w takim przypadku o to, e jedni ludzie znaj lepiej budow wiata (jak zwolennicy rodzajów naturalnych u Putnama), a inni nie, ale o to, e jedni posluguj si jzykiem utrwalonym, a inni chc tworzy jaki nowy jzyk. Jeli jednak powszechne uycie ju np. ustalilo, e cielista barwa nazywa si ecru, e jednowarstwowe, mulinowe chmury to cirrostratus, a kabriolet to auto ze zdejmowanym dachem, to nie powinnimy mówi, e kto ma ólt sukni w odcieniu ecru, e wypitrzone chmury pejzaowe to cirrostratus, albo e jakie auto jest kabrioletem, bo ma ,,szyberdach". Wolno oczywicie puszcza si na arty slowne i stosowa poetyckie zwroty, ale nie powinno si tego robi w trybie powanym i doslownym. Nie wolno poszerza, zawa lub wypacza zakresu uywanych nazw. Uzasadnieniem tego dania nie jest jednak wiara w istnienie rodzajów naturalnych, rzekomo szczelnie wypelniajcych wiat, ale szacunek dla tradycji jzykowej i dbalo o to, by naszych rozmówców niepotrzebnie nie wprowadza w bld. Wydaje si, e jest to poyteczne i dobrze uzasadnione wymaganie. Tye idzie krok dalej i twierdzi, e terminy zastrzeone powinnimy rozszerzy take na pojcia zwizane z rejestracj stanów fenomenalnych, czyli z uchwyceniem treci subiektywnych dozna. To wymaganie ma pomóc rozwiza spór midzy internalizmem i eksternalizmem. Internalici s zwolennikami pogldu, e mamy niekorygowalny, uprzywilejowany dostp do naszych wiadomych dozna wewntrznych. Eksternalici sdz natomiast, e te doznania s determinowane z zewntrz, a zatem taki przywilej nam nie przysluguje. Rozwamy fenomenalny charakter doznania czerwieni, czyli jej ogólny charakter wspólny dla wszystkich jednostkowych dozna czerwieni i tylko dla nich. Kady, kto gotów jest zaakceptowa korekt tego, czy dany odcie ma by zaliczony do odcieni czerwieni, powinien te zaakceptowa korekt tego, czy aktualnie odbierane jednostkowe doznanie moe by poprawnie okrelone jako doznanie majce fenomenalny charakter czerwieni, przy zaloeniu, e patrzcy ma normaln zdolno widzenia i e widzenie zachodzi w normalnych warunkach. (Tye: 64) By moe Tye ma racj, ale wyraa si tu malo precyzyjnie. Wspomina ,,ogólny charakter" czerwieni, doznanie czerwieni i odcie czerwieni. Nie wiemy, czy mówi o fizycznych wlaciwociach czerwonych przedmiotów, o sposobie klasyfikowania barw przez jzykow spoleczno poslugujc si Jacek Holówka slowem ,,czerwony", czy o jakociach obecnych w subiektywnych doznaniach. Spróbujmy jego wypowied odpowiednio skorygowa (zaznaczajc zmiany kursyw). Rozwamy doznanie czerwieni, które pojawia si we wszystkich sytuacjach widzenia czerwonych przedmiotów. Kady, kto jest gotów zaakceptowa korekt tego, czy dany odcie barwy przedmiotu ma by zaliczony do odcieni czerwieni, powinien te zaakceptowa korekt tego, czy aktualnie odbierane jednostkowe doznanie czerwieni moe by poprawnie okrelone jako doznanie [...] czerwieni, przy zaloeniu, e patrzcy ma normaln zdolno widzenia i e widzenie zachodzi w normalnych warunkach. Wprowadzona zmiana usuwa zwrot ,,majce fenomenalny charakter czerwieni", który nie wiadomo, do czego si odnosi, i zastpuje go pytaniem, czy aktualnie odbierane przez kogo doznanie barwy powinno by uznane za doznanie czerwieni, a nie np. purpury lub róu. To jest realny problem. Nawet jedzc czekoladki z malym dzieckiem moemy uslysze: ,,Ta czekoladka nie jest blzowa, tylko pomalanczowa", gdy dziecko chce nam powiedzie, e le reagujemy na kolory i papierek w rce uznajemy za podobny pod wzgldem barwy do drewnianej podlogi, a nie do barwy dojrzalej pomaraczy. Zwrómy uwag na ten przyklad. Dziecko nie dokonuje korekty jzykowej w naszym zdaniu, ale wierzy, e pomaga nam dokladniej widzie wiat. I moe mie racj. Tye myli podobnie. Uznaje, e ,,pojcia zastrzeone" mog wystpowa take w sferze dozna. Wolno mi powiedzie komu (i robi to uparcie, cho nieporadnie, reklamodawcy proszków do prania): ,,Masz bldne wyobraenie o bialym kolorze. Nazywasz bialym to, co inni nazywaj bladoszarym. Doznanie bieli wystpuje przy widzeniu przedmiotów janiejszych ni bladoszare. Mylisz si, gdy mylisz, e masz doznanie czego bialego po wypraniu koszuli. To, czego dowiadczasz, jest tylko bladoszare". Czyli to, jak bdziemy nazywa swoje prywatne odczucie bieli, jest zastrzeone. Nie tylko opisujc wiat zewntrzny nie powinnimy nazywa przedmiotów bladoszarych bialymi, ale powinnimy take korygowa to, jak nazywamy swe wewntrzne postrzeenia i wyobraenia, jeli bldnie reagujemy na wlaciwoci wiata. Powinnimy serio wzi pod uwag, e by moe systematycznie mylimy to, co slodkie, z tym, co niedosolone, gorce z letnim, wesole z wulgarnym, biale z bladoszarym. Na plaszczynie spolecznej tego typu pomieszanie wystpuje, gdy kto próbuje nam sprzeda jakie podrabiane lub modyfikowane towary alternatywne Rolexy, ,,zamiennikowe" kostki hamulcowe, ,,poldwic z lososia", kaw bezkofeinow, tyto beznikotynowy itp. Na podobne pomieszanie poj zwracaj uwag Burge i Tye, gdy opisuj pacjenta, który uywal slowa ,,artretyzm", ale wizal to slowo z pojciem ,,szmartretyzm", które sam stworzyl, Doskonale halucynacje a nie z pojciem ,,artretyzm", które od dawna istnieje w medycynie. Zasadnicza rónica midzy tymi dwoma pojciami polega na tym, e ,,artretyzm" jest zastrzeone, a ,,szmartretyzm" nie jest. To [ostatnie] pojcie nie jest zastrzeone. Burge, jeli go dobrze rozumiem, zgodzilby si na to wszystko. Jego zdaniem wikszo poj tak nie dziala. Ja tylko dodaj, e to samo jest prawd w odniesieniu do ogólnych poj stosowanych do naszych dozna uzyskiwanych w introspekcji. (Tye: 65) A poniewa w zasadzie wszystkie pojcia poza bldami jzykowymi zalicza Tye do jzyka publicznego, wolno mu rozszerzy kontrolowany styl mówienia na introspekcj. Papierek z czekoladki to potwierdza. Niezastrzeone s tylko pojcia tworzone ad hoc przez ignorantów i nale one do ich prywatnego jzyka. Moe zreszt na krótko. Rozsdny pacjent szybko porzuca pojcie ,,szmartretyzmu", gdy mu lekarz powie, e zapalenie stawu to nie skurcz minia. Chyba e za Rortym wyobrazi sobie, e jest ,,tgim poet" lub wizjonersk ironistk. Propozycja Tye'a ma wane konsekwencje poznawcze. Wyklucza, bymy mogli mie uprzywilejowany dostp i niekorygowaln wiedz na temat wlasnych dozna. Czasem co w naszej wyobrani wymylamy bez sensu i mamy nadziej, e tego faktu nikt nie dostrzee. Oczywicie mamy prawo do prywatnoci, ale nie mamy prawa do twierdzenia, e fakty w naszym umyle nie zachodz, tylko trwaj w jakim nieokrelonym zawieszeniu, poniewa nikt poza nami ich nie widzi. To, co sobie wyobraamy, jest te na swój sposób realne, i niekiedy inni opisuj je lepiej ni my sami. Nikt nie powinien zatem argumentowa: ,,Tylko ja wiem, jak si teraz czuj, i wiem, e jestem w rozpaczy". Moe ten kto istotnie jest w rozpaczy, ale moe nie jest. Zobaczymy jutro. Jednodniowa rozpacz nie istnieje. Zatem Tye slusznie domaga si, by opis stanów fenomenalnych te podlegal jakiej publicznej kontroli. Powinnimy np. powszechnie si zgodzi, e doznania wystpuj konkretnie i indywidualnie, nigdy w wersji ogólnej, e umiemy je sprawnie rejestrowa, nawet jeli nie umiemy ich poprawnie nazwa i zaklasyfikowa. Fenomenalnie nigdy nie widzimy, e co jest ,,ogólnie rzecz biorc" barwy czerwonej, tylko widzimy konkretny odcie i nasycenie czerwieni, jak jej swoist odmian. Mamy obraz czego szkarlatnego, karminowego, rubinowego lub koralowego zawsze w konkretnym odcieniu. Jeli mamy wraenie, e widzimy co w nieokrelonym, dowolnym odcieniu czerwieni jak w przypadku wyobraonego wozu straackiego, który równie dobrze moe by w kolorze maku, co buraka to nie poslugujemy si doznaniami i introspekcj, ale pojciami, wyobraeniami i wiedz o wiecie. Wtedy niczego nie uobecniamy sobie w wyobrani, tylko o czym mylimy Jacek Holówka w kategoriach jzykowych i abstrakcyjnych. Jednak specyficznych poj fenomenalnych wtedy nie uywamy. Takich poj w ogóle nie ma twierdzi Tye. Czyli jeli co widzimy i rejestrujemy, a jednoczenie kategoryzujemy i opisujemy pojciowo, to wykonujemy dwie równolegle funkcje postrzegania i interpretowania postrzee. Argumentowalem przeciwko stanowisku przyjmujcemu pojcia fenomenalne. Twierdzilem, e nie istniej specjalne pojcia fenomenalne, jeli przez nie rozumie si pojcia niezbdne do tego, by mie odpowiednie doznania. Pogld, którego bronilem, zakladal, e pojcia, które pozwalaj nam stworzy sobie dziki introspekcji wyobraenia o tym, jak to jest odczuwa ból, widzie czerwie lub czu laskotanie, niczym si nie róni od niemal wszystkich innych poj. S to pojcia zastrzeone, których zastosowanie moe by korygowane przez innych. Jeli ten pogld jest poprawny, to Uprzywilejowany Dostp i Teza Niekorygowalnoci musz zosta odrzucone. Nie moemy przyj, e kto jest w fenomenalnym stanie S, lub e wiemy, e jest w fenomenalnym stanie S, bez poslugiwania si pojciem tego stanu. Jeli stosowane wtedy pojcie jest zastrzeone, to osoba w tym stanie nie jest ekspertem od stosowania tego pojcia, podobnie jak laik nie jest ekspertem od stosowania pojcia ,,buk" lub ,,artretyzm". (Tye: 185) Sadz, e Tye uwalnia nas od znacznych klopotów zakladajc, e nie mamy osobnych poj doznaniowych. Opisujc doznania powinnimy albo poslugiwa si powszechnie wystpujcymi pojciami, albo musimy milcze. Z tym warto si zgodzi. Jednak odrzucenie poj doznaniowych stwarza siln pokus zostania eksternalist, nic wic dziwnego, e Tye wybiera to stanowisko. Poddaje opis dozna kontroli publicznej przez nadanie pojciom statusu zastrzeonego i wyklucza, by którekolwiek z poj moglo pelni sw funkcj tylko na uytek opisu dozna. Przy tych ograniczeniach stany postrzeeniowe musz by charakteryzowane przez ich kontekst zewntrzny. To, co widzimy (doznanie), ma by opisywane przez to, co jest do widzenia w wiecie realnym (przedmiot postrzeenia), i ma by opisywane w sposób powszechnie przyjty w jzykowej spolecznoci. Zalet tego rozwizania jest to, e usuwa dziwacznoci i idiosynkrazje z opisu dozna. Wad jest zablokowanie moliwoci zdania sprawy z niezwyklych odczu oraz to, e eksternalizm zniechca uytkowników jzyka do korzystania z prywatnych poj, których sens jest slabo komunikowalny, a tym samym utrudnia wyraenie nieoczekiwanych skojarze, naglych inspiracji, zwrotów mogcych wprowadzi do publicznego dyskursu nowe symbole. Prywatne opinie polityczne, religijne, wychowawcze itd. z trudem daj si wtloczy w system poj zastrzeonych. Jeli kto np. uwaa, e ,,ólty w" jest znakiem tchórzostwa i zdrady, to prywatnie moe si latwo poslugiwa tym pojciem dla opisu specyficznych zachowa, których nie potrafi z równ moc scharakteryzowa innymi slowami. Moemy mu oczywicie obrzydza taki sposób mówienia, powolujc si na wymaga- Doskonale halucynacje nie, by poslugiwal si tylko pojciami publicznie chronionymi, ale skutecznie dlawimy wówczas ekspresyjn stron komunikacji na rzecz jednoznacznoci przekazu. Eksternalici, dysjunktywici, internalici Konflikt midzy eksternalizmem i internalizmem epistemicznym dotyczy tego, czy mamy uprzywilejowany i niekorygowalny dostp do wlasnych stanów fenomenalnych. Internalici (np. Kartezjusz, fenomenologowie i Brie Gertler) odpowiadaj, e tak; eksternalici (np. Fred Dretske, Michael Tye i Jonathan Ellis) twierdz, e nie. Jak to jest moliwe, e doznania mog by w glowie, cho nie mamy nic w glowie, co mialoby wlaciwoci wykorzystywane przez nas do identyfikowania i rozróniania dozna? Dopuszczalnej odpowiedzi na to pytanie dostarcza eksternalizm. Wlaciwoci, przy uyciu których odróniamy od siebie doznania, s relacyjnymi, bd przy pewnym sposobie ujmowania tej sprawy intencjonalnymi wlaciwociami dozna. Tak jak odróniamy i identyfikujemy przekonania ze wzgldu na to, na jaki temat s to przekonania, co z kolei jest wyznaczone przez [fakt], e pozostaj one w jakich relacjach do [swych przedmiotów], podobnie musimy odrónia i identyfikowa doznania ze wzgldu na to, czego one dotycz. W ten sposób eksternalizm i moim zdaniem tylko eksternalizm (jeli pomin dualizm) wyjania, dlaczego wlaciwoci indywidualizujce doznania ([czego] czerwonego, zielonego, kwanego, slodkiego, gorcego, zimnego) nie s, i nie musz by, wlaciwociami doznawanymi. Doznania s w glowie, ale to, co powoduje, e s one takie, jakie s podobnie jak to, co powoduje, e przekonania s takie, jakie s jest zewntrzne. (Dretske: 145) Dretske przyjmuje, e tre sdu i tre doznania konstytuowane s do podobnie. Sd konstruowany jest z poj odpowiadajcych przedmiotom, do których te pojcia si odnosz; doznania konstruowane s przez wlaciwoci wiata oddzialujce na zmysly i umysl. Zatem sdy i doznania s w znacznym stopniu obiektywnie determinowane. Jeeli kto powie: ,,Cinienie mierzy si hydrometrem", to bez wzgldu na to, co mial na myli, w jego wypowiedzi zawarte jest twierdzenie, e urzdzenie do mierzenia wilgotnoci sluy do mierzenia cinienia. Uznajemy wtedy, i mówicy nie sprawuje kontroli nad sensem swych wypowiedzi i musi przyzna, e albo powiedzial nie to, co chcial, albo e powiedzial co bezsensownego. Podobnie jest z doznaniami uwaa Dretske, cho jak sdz nie ma w tym racji. Mog sobie jednak wyobrazi, e na poparcie swego stanowiska móglby da nastpujcy przyklad. Id przez las i slysz glos kukulki. Slyszane przeze mnie dwiki automatycznie interpretuj jako glos wydawany przez kukulk. Ale mog si myli. Jacek Holówka Przez las moe przechodzi mlody gajowy i moe bawi si naladowaniem kukulki. By to, co identyfikuj jako glos kukulki, bylo istotnie glosem kukulki, nie wystarczy, aby brzmialo jak wolanie kukulki, ale musi by cigiem dwików wydawanych przez kukulk. Zatem nie mam prawa powiedzie, e slysz kukulk, poniewa mam prawo tylko stwierdzi, e slysz co, co brzmi jak glos kukulki. Gdy wyjd na polan, mog spotka wesolego gajowego i wprost si przekona, e to on wydaje ptasie dwiki. Wtedy moe si te zdarzy, e na polanie znajdzie si Dretske, który mi powie: ,,Ju si przekonale, e kukulk udawal gajowy. Czy nie byloby zatem lepiej, eby przyznal, e nie tylko nie slyszale kukulki, ale nawet nie slyszale glosu kukulki? Caly czas slyszale co, co brzmi jak glos gajowego, bo przecie to byl glos gajowego. Czasem te dwa glosy s do siebie podobne, ale to nie znaczy, e jak slyszysz jeden, to slyszysz drugi, prawda?" Musimy si teraz zastanowi, jak mona nie zgodzi si z t interpretacj zjawisk. Pomog nam w tym Jaegwon Kim i John Biro. Zacznijmy od zmodyfikowanej wersji pytania o udawane dwiki. Co maj zrobi dwie osoby idce razem przez las, gdy jednej si wydaje, e slyszy ptaka, a drugiej, e slyszy czlowieka udajcego ptaka? Czy te dwie osoby slysz róne dwiki, cho s to dwiki brzmice tak samo? Eksternalista chtnie zaprzeczy: ,,Obie osoby slysz dokladnie to samo, i slysz to, co realnie rozbrzmiewa. Jeli piewa kukulka, to obie osoby slysz kukulk; jeli odzywa si gajowy, to obie osoby slysz gajowego. Rejestrujemy to, co realnie zachodzi w wiecie. A jeli rejestrujemy co innego, to nic nie rejestrujemy, tylko si mylimy". Eksternalicie wydaje si zatem, e w opisanej sytuacji tylko jedna z dwóch osób moe mie racj. Tylko jedna slyszy to, co si realnie dzieje, natomiast druga rzekomo slyszy co, czego nie ma. Ale to tylko cz stanowiska eksternalistycznego. Eksternalista powinien doda, e jego zdaniem nie ma znaczenia, czy obie osoby slysz dokladnie to samo, oraz co, cile biorc, realnie slysz. Jedna z nich moe by przecie przyglucha na wysokie dwiki, inna moe nie dostrzega rytmu w wolaniu ptaków. Wreszcie obie mog slysze jak cech Q, która wystpuje tylko w godowym wolaniu ptaka, cho nie wiedz w ogóle, e cecha Q istnieje. Dretske i to musimy mu zapamita z uznaniem bierze t komplikacj pod uwag. Jeli przyjmiemy, e Fred i bliniak Freda uywaj rónych poj, gdy sortuj i identyfikuj dostrzegane przedmioty, to nawet jeli maj to samo fenomenalne doznanie k [kaluy], to wlaciwoci ich dozna powodujce, e s to identyczne doznania, pozostaj dla nich niedostpne. Nie mog ich sobie uwiadomi. Doznania, które odbiera Fred, nie mog by wiadomymi doznaniami, które odbiera bliniak Freda. Jeli pomimo rónic sposobu, w jaki te doznania im si ujawniaj, oka si one mimo wszystko takie same maj na przyklad cech Q, to Q jest quale, z którego ani Fred, ani bliniak Freda nie mog zdawa sobie sprawy. Bd introspekcyjnie lepi na ten aspekt ich dozna, który Doskonale halucynacje powoduje, e ich doznania s tym samym doznaniem. Zupelnie nie bd sobie zdawa sprawy z fenomenalnej wlaciwoci Q, tak jak ja nie chwytam zmiany tonacji utworu. Z ich subiektywnego punktu widzenia bdzie tak, jakby ich doznania kaluy nie mialy wlaciwoci Q. (Dretske: 156) Stanowisko Dretskego to najlepsza obrona eksternalizmu, jakiej moemy si spodziewa. Eksternalista przyjmuje antyfenomenalistyczn koncepcj postrzeenia. Widzie, slysze, czu dotykiem itd. moemy tylko co, co istnieje realnie, natomiast to, jak na te realne bodce reagujemy, powinnimy uzna za poznawczo obojtne. Doznania mówi nam tylko co o wiecie i niczego nam nie mówi o sobie. Dla eksternalisty doznania s niepoznawalne, s swego rodzaju noumenami. Gdy eksternalista oglda wystawienie Opowieci Hoffmanna, to na glównego bohatera musi patrze z zaenowaniem. Hoffmann pomylil dziewczyn z lalk. Przez dluszy czas mial przed sob lalk, patrzyl na ni, taczyl z ni, rozmawial, ale mylal, e ma do czynienia z dziewczyn. A przecie widzial lalk, bo nic innego tam nie bylo do widzenia. Tymczasem mylal, e widzi liczn, yw Olimpi. Czyli nie rozumial powiedzialby Dretske e postrzeenie jest relacj dwuargumentow zachodzc midzy postrzegajcym i postrzeganym. Jeli nie ma postrzeganego, to relacja nie zachodzi. Nie bylo piknej dziewczyny, zatem Hoffmann nie mógl jej widzie, nawet jeli mial róowe okulary na nosie. I dalej, jeli relacja postrzegania dziewczyny nie zachodzila, to bez wzgldu na to, co sobie Hoffmann wyobraal, z koniecznoci widzial tylko to, co bylo realnie do zobaczenia. Zatem widzial mechaniczn lalk, nawet gdy jej nie widzial. Jestem zdania, e taka analiza postrzeenia jest bezwartociowa. Tak jak eksternalicie trudno zrozumie Hoffmana, nieeksternalicie trudno zrozumie eksternalist. Eksternalista twierdzi, e bldy postrzeeniowe po prostu nie istniej. Bld postrzeenia to tylko brak wlaciwego postrzeenia. Na to mona odpowiedzie tylko jedno. Eksternalista nie mówi o postrzeeniach, tylko o jakich ,,szpostrzeeniach". Tye powinien krzycze, e Dretske nieodpowiedzialnie posluguje si pojciem zastrzeonym. Niewane zrobilimy to za niego. Tendencyjno eksternalizmu mona te nawietli z punktu widzenia pónego Wittgensteina, podkrelajcego rónic midzy widzeniem i widzeniem aspektowym. Gdy patrz na widelec, to nie rejestruj nie wiadomo czego, co jest zrobione z metalu, ma trzonek i kilka zbów jak widly. Od razu pojciowo ujmuj swe postrzeenie i wiem, e to widelec. Pytanie jednak brzmi, co si wtedy dzieje: czy ja widz, e to jest widelec; czy ja wiem, e to jest widelec; czy jednoczenie widz-i-wiem, e to jest widelec? ,,Widzie jako..." nie naley do postrzeenia. Dlatego jest to co w rodzaju widzenia, a zarazem nie jest. (Dociekania: 275) Jacek Holówka ,,Czy jest to naprawd doznanie wzrokowe?" Pytanie: pod jakim wzgldem? Trudno tu dostrzec, e chodzi o ustalenie poj. Pojcia narzucaj si nam. (Nie wolno ci o tym zapomnie.) (Dociekania: 286) Jest prawie tak, jakby ,,widzie znak w tym powizaniu" bylo echem jakiej myli. ,,W widzeniu brzmi echa myli" chcialoby si rzec. (Dociekania: 296) Wittgenstein móglby powiedzie tak: ,,Bez zrozumienia i pojciowej interpretacji widzimy co najwyej obrazy w kalejdoskopie lub gesty w nieudanej pantomimie". Zwykle automatycznie rozpoznajemy postrzegany przedmiot, jego ewentualn funkcj, kategori, do której naley itd. Widelec sluy do nabijania, nó do krojenia. Dlatego nie mog w naturalny sposób powiedzie: ,,Poslu si teraz tym widelcem jak widelcem". Zwykle uycie widelca jest oczywiste dlatego wlanie, e od razu widz w nim narzdzie do nabijania i rozpoznanie aspektowe jest oczywiste. Mog natomiast powiedzie: ,,Poslu si teraz widelcem jak noem", i to mi wolno mówi, poniewa takie uycie jest nieoczywiste i wprowadza nieoczekiwane widzenie aspektowe. Zwrómy uwag, e to stanowisko musi prowadzi do odrzucenia czystych dozna, poniewa uznaje, e kade pobudzenie zmyslowe jest natychmiast identyfikowane jako co zrozumialego i jednoznacznie opisywalnego. A to kusi do przyjcia eksternalizmu i stwierdzenia, e doznanie jest hybryd zmyslowo-umyslow i nie zamyka si w naszej wiadomoci, lecz rozciga si na wiat zewntrzny wraz z nasz wiedz o wiecie. Dwutonowe wielokrotne wolanie w lesie rejestrujemy jednoczenie zmyslowo jako cig dwików i rozpoznajemy pojciowo jako glos kukulki. Przy tym zaloeniu jest oczywiste, e jeli dwa doznania róni si od siebie pojciowo, to nie s identyczne, nawet jeli ich tre czysto sensoryczna jest dokladnie taka sama. Ale zwrómy uwag, e Wittgenstein powiedzial tylko: ,,Pojcia narzucaj si nam. (Nie wolno ci o tym zapomnie)". Nie powiedzial, co mamy robi z tym narzucaniem podda mu si, czy si broni. Sdz, e trzeba si broni. Nie moemy mimochodem i bezkrytycznie przyjmowa jakich przekona. Nie wolno nam mówi: ,,To musi by widelec, bo moje pierwsze wraenie bylo takie, e to jest widelec". Jaegwon Kim zwraca uwag na co wicej (stosujc do rozpowszechnion metod zapisywania stanów fenomenalnych DUYMI LITERAMI). Zauwamy, jak [Dretske] niepostrzeenie zelizguje si z ,,ma dostp" w ,,uwiadamia sobie", a dalej w ,,ma wiadome doznanie" i ,,zdaje sobie spraw". Czy jeli si okazuje, e mamy doznanie WYGLDU wody w kaluy, to znaczy, e mamy pojcie wody? Tak jak ja rozumiem Dretskego, to dy on do pozytywnej odpowiedzi na to pytanie i osiga j w mniej wicej nastpujcy sposób: kto ma doznanie wodnistego WYGLDU kaluy, musi mie przekonanie, e kalua WYGLDA jak woda, co z kolei zaklada, e ma pojcie wody, Doskonale halucynacje a zatem wodniste WYGLDY opieraj si na pojciu wody. Jednak to musi by bldem. Bo jeli dostpno doznania zaklada posiadanie wiadomoci czego, to ta forma wiadomoci ju nie potrzebuje dodatkowych przekona opartych na pojciach. (Kim: 162) Argument Kima wydaje mi si trafny. Jeli patrzc na wod, mam od razu dane pojcie wody i jest to pojcie fenomenalne, to nie jest mi ju potrzebne (co wicej, nie jest nawet moliwe do sformulowania) jakie inne, niesensoryczne i ,,niefenomenalne" pojcie wody. Mialbym bowiem wtedy dwa pojcia wody niemoliwe do odrónienia. W eksternalizmie rozcignitym jednoczenie na pojcia i doznania (wersja Dretskego, ale nie Tye'a), pojcia trac sw abstrakcyjno, ogólno i niezaleno. S cile zwizane z treci dozna tylko dlatego, e uznano, i stanowi trwaly komponent wszelkich sensorycznych dozna, a tre sensoryczna sluy jedynie do wskazania na ródlo bodców i sama jest pomijalna. John Biro podkrela jeszcze inn, do oczywist konsekwencj eksternalizmu. Jeli to, czego doznajemy, ma by identyfikowane wylcznie przez swe przyczyny, a nie przez jakoci fenomenalne, to np. ból musi by definiowany jako uszkodzenie tkanki, pobudzenie neuronów lub bliej nieokrelony stan mózgu, ale nie jako stan fenomenalny. Taka propozycja jest kracowo nieintuicyjna i np. pozwala obserwatorowi stwierdzi, e cierpicy niczego nie czuje, jeli obserwator nie znajduje w nim adnych fizycznych przyczyn bólu. Obserwator niedysponujcy zadowalajc fizjologiczn teori bólów fantomowych musi twierdzi, e ból odczuwany w amputowanej stopie nie zachodzi, bo pacjent stopy ju nie ma. Fenomenalny eksternalizm Dretskego zaklada, e ,,tak jak odróniamy i identyfikujemy przekonania ze wzgldu na to, na jaki temat s to przekonania, (...) podobnie musimy odrónia i identyfikowa doznania ze wzgldu na to, czego one dotycz" (Dretske: 145). Z tego wynika, e Bliniacy nie mog mie nie tylko tych samych myli, ale take tych samych pojciowych dozna (wrae, qualiów). (Na uytek tego argumentu przyjmujemy prawdziwo ,,eksternalizmu pojciowego", czyli eksternalizmu w odniesieniu do myli). Cho te przekonania s sprzeczne z silnymi intuicjami internalistycznymi, które zakladaj, e doznania musz by lokalnie autonomiczne [locally supervene], inna, jeszcze silniejsza intuicja je podwaa. T drug intuicj Dretske wyraa w nastpujcy sposób: ,,Jakoci, które indywidualizuj doznania, (...) w ogóle nie znajduj si (...) w osobie, która odbiera te doznania" (Dretske: 144). (Biro: 172) Co powoduje, e eksternalici trzymaj si swego stanowiska? Powody zapewne s róne, ale znaczn rol odgrywa przekonanie, e stany fenomenalne s ich zdaniem zbyt ulotne i nieuchwytne, aby mogly sluy jako wyjanienie dla jakichkolwiek faktów. Inaczej mówic, eksternalici przyjmuj wylcznie trzecioosobow perspektyw eksplanacyjn i raczej zaakceptuj ten- Jacek Holówka dencyjny opis dzialania ludzkiego umyslu oraz jawnie wypaczon koncepcj ludzkich dozna, ni istnienie stanów obserwowanych tylko przez pojedyncz osob. Biro przypuszcza, e eksternalista dopucilby istnienie stanów fenomenalnych tylko pod warunkiem, e bylyby one dostpne na danie i dawaly sob manipulowa. Tu si dopucil pewnego przeoczenia. Biro nie wspomina, e eksternalista zwykle wymaga te od stanów fenomenalnych, by wystpowaly bezporednio w zwizkach przyczynowych, bo bez spelnienia tego warunku opis dozna nie jest empiryczny, a na empirycznej naukowoci eksternalistom zwykle silnie zaley. Wydaje mi si, e Dretske da zbyt wiele od stanów wewntrznych pod wzgldem ich poznawczej dostpnoci. Wymaga, by byly one (potencjalnym) przedmiotem uwagi, dawaly si opisa w introspekcji i (wiernie) przywolywa. Moim zdaniem Dretske ma racj, e DOZNANIA nie spelniaj tych wymaga. Jednak bynajmniej nie jest oczywiste, e internalista musi da ich spelnienia. (Biro: 176) W sumie radykalny eksternalizm, ze swym naciskiem na behawioryzm, fizykalizm i intersubiektywno, wydaje si malo przekonujcym stanowiskiem. Jest zatem zrozumiale, e pewni autorzy szukaj jakiej umiarkowanej wersji eksternalizmu. Cynthia Macdonald twierdzi, e ma pomysl na to, jak autorytatywno perspektywy pierwszoosobowej pogodzi z eksternalizmem w odniesieniu do treci dozna. Jeli mamy pogodzi eksternalizm z autorytatywnoci perspektywy pierwszoosobowej, to musimy rozwiza dwa problemy: (a) w jaki sposób wiedza nieoparta na przeslankach i dotyczca naszych stanów intencjonalnych daje si pogodzi z niewiedz na temat empirycznych czynników indywidualizujcych t wiedz, oraz (b) w jaki sposób, po zaakceptowaniu eksternalizmu, wiedza nieoparta na przeslankach moe nada jej posiadaczowi status autorytetu. (...) Moim celem jest rekonstrukcja pierwszoosobowej autorytatywnoci dla pewnego zbioru stanów intencjonalnych, która pozwoli wyjani (1) dlaczego wiedza o wlasnych stanach intencjonalnych jest szczególnie autorytatywna, i (2) jak ta autorytatywno da si pogodzi z eksternalizmem. (Macdonald: 99) Macdonald proponuje odróni obserwacj niewspomagan od rozpoznania angaujcego przeslanki. W obserwacji niewspomaganej stwierdzamy bez formulowania odpowiedniego sdu, e przedmioty maj np. jak barw, róny stopie gstoci itp. W rozpoznaniu pojciowym korzystamy z dowolnie szerokiej wiedzy, czyli opieramy si na przeslankach. Macdonald nie uywa pojcia ,,rodzaj naturalny", tylko pojcia ,,typ", którego bliej nie charakteryzuje i któremu prawdopodobnie mona nada interpretacj bd naturalistyczn, bd konwencjonaln. Doskonale halucynacje Jedno moliwe wyjanienie tego, w jaki sposób mog bezporednio wiedzie, e kartka papieru jest egzemplarzem szczególnego typu, polega na wskazaniu, e to mój zmysl wzroku przekonuje mnie, e ten egzemplarz jest przypadkiem okrelonego typu. Mam dostp do egzemplarza jako do przypadku owego typu, zatem nie ma potrzeby odwolywa si do przeslanek, by ustali, e [postrzegany] egzemplarz do niego naley. Podobnie jest z czerwonoci konkretnego stolu, plynnoci wody itd. Ta cecha pewnych typów nie wystpuje jednak powszechnie. Plynno wody objawia mi si jako pewien typ [doznania] dziki zmyslowi dotyku; sklad chemiczny wody tak si jednak nie ujawnia. Cho woda jest zawsze przypadkiem H2O, posiadana [próbka] nie objawia mi si jako przypadek nalecy do pewnego typu dziki zmyslom. Mówic krótko do pewnych typów mamy bezporedni dostp poznawczy, poniewa s one typami obserwacyjnymi. Moemy stwierdzi, e pewne przedmioty podpadaj pod nie w niewspomaganej obserwacji. (Macdonald: 106) Odrónienie dwóch typów sytuacji opisywania przedmiotów w oparciu o przeslanki i identyfikowania ich przez bezporedni obserwacj pozwala Macdonald sformulowa ciekaw tez: to, co obserwujemy bezporednio, daje nam przekonania niekorygowalne, ale niekoniecznie prawdziwe. Problem uprzywilejowanego dostpu jest zatem rozwizany przez przyjcie, e pewne z naszych przekona, ze wzgldu na to, jak powstaly, nie podlegaj weryfikacji i s a priori niepodwaalne, cho niekoniecznie prawdziwe. Znów uywajc terminu wprowadzonego przez Tye'a, moemy powiedzie, e rozpoznanie bodców plyncych ze wiata nie jest zastrzeone i nie musimy go konsultowa z nikim. Jeli komu podoba si zapach onkili, to podoba mu si zapach onkili i na tym koniec. To nie jest zastrzeone, bo to nie jest wiedza, tylko upodobanie. Natomiast uywanie wiedzy jest zastrzeone i za prawdziwe przekonania moemy uzna tylko takie, które opieraj si na przeslankach uwaa Macdonald. Autorytatywno nie zaley od tego, czy moje sdy pierwszego rzdu trafnie rozpoznaj, które przedmioty w moim otoczeniu podpadaj pod które typy. Na Ziemi jestem w sytuacji, w której si nie myl (cho nie korzystam z autorytetu) uznajc, e pewne próbki podpadaj pod typ wody, czyli moja myl pierwszego rzdu, e woda jest mokra, jest przekonaniem prawdziwym. Natomiast mój autorytet w odniesieniu do treci tego, co wiem, czyli do myli pierwszego rzdu nie opiera si na prawdziwoci sdu. Musimy raczej przyzna, e pewne myli ujawniaj si tylko wtedy, gdy wykorzystuj dostp poznawczo podstawowy i e tylko ja jestem osob majc taki wlanie dostp do swej dyspozycji. Zatem moje myli pierwszego rzdu s treciami takiego typu, e niezalenie, czy te myli s prawdziwe, czy nie, stawiaj mnie one w pozycji autorytetu. (Macdonald: 116) Myl, e to jest niedobra propozycja. Dlaczego mam zrezygnowa z dania, by mój autorytatywny opis byl prawdziwy? Jeli jestem autorytetem w sprawie tego, co w tej chwili czuj (czyli w odniesieniu ,,do swej dyspozycji"), i jeli czuj, e co, jakby mrówka, chodzi mi po karku, to jak Jacek Holówka mialoby by moliwe, by takie przekonanie bylo falszywe? Dopóki opisuj swoje stany fenomenalne jako stany fenomenalne wlanie, a nie obiektywne, to moje obserwacje s nie tylko niekorygowalne i autorytatywne, ale take z koniecznoci prawdziwe. Mog oczywicie popelni bld slowny, jeli np. po francusku poplcz fourmi z chenille, ale jeli poprawnie si wyraam opisujc swe doznania, to s ono do podwaenia tylko pod warunkiem, e ich opis jest ,,zastrzeony" w sensie Tye'a. Ale zastrzeony by nie moe u Macdonald, bo wtedy niewspomagana obserwacja niczym by si nie rónila od opisu opartego na przeslankach i caly sens wprowadzonego przez ni odróniania bylby stracony. Peln realno stanom fenomenalnym przypisuj internalici, i tylko oni powanie traktuj perspektyw piewszoosobow. Tak postpujc, naraaj si na zarzut popadania w psychologizm lub idealizm, ale to s tylko niepochlebne slowa, za którymi niekoniecznie skrywaj si bldy. Internalizm uznaje, e stany fenomenalne pojawiaj si jako tre dozna. Te doznania by moe wbrew Wittgensteinowi s pierwotnie tylko rejestrowane, zatem nie s ani prawdziwe, ani falszywe, poniewa nie s wyraane w postaci sdu. Jeli s opisywane w zdaniach, to uyte wówczas stwierdzenia mog by prawdziwe lub falszywe tylko dlatego, e zaangaowane s w nich jakie pojcia. Takie opisy s prawdziwe, jeli uyte slowa dobrze oddaj tre dozna (to jest warunek trudny do spelnienia) i jeli opis zgadza si z faktami (co, poza przypadkiem klamcy klamicego samemu sobie, jest znacznie latwiejsze). Internalizm przyjmuje zatem, e w wiadomoci zachodz fakty, a nie co nieuchwytnego; e stany wewntrzne daj si wyrazi w zdaniach; i e swoje postrzeenia, wyobraenia i przekonania moemy opisywa prawdziwie lub falszywie, cho bywa to trudne. Przyjcie internalizmu daje ponadto wyraz wierze w to, e ludzie czciej mówi prawd ni klami, i e postpuj tak nawet wtedy, gdy ich prawdomówno trudno skontrolowa. Internalizm nie jest jednak oczywistym wyborem. Pozostaje problem niezamierzonych bldów. Z pewnoci duo latwiej nauczy mona dziecko nazw fizycznych przedmiotów, ni nazw uczu i nastrojów. I nic dziwnego, e wielu ludzi ma póniej wraenie, e dotyka ich zasadnicza niemono wyraenia tego, co czuj. Ponadto, dla kogo moe by wtpliwe, czy w wiadomoci zachodz jakiekolwiek fakty. Jest przecie prawd, e nie mamy pelnego wgldu w nasze motywy, nie umiemy wyranie zaplanowa sobie trudnych zada lub postanowi co nieprzyjemnego. Ponadto, nasze przekonania s czsto chwiejne i nie potrafimy przyj jasnego zdania w trudnych kwestiach. W efekcie nasze ycie wewntrzne bywa mtne, mgliste, nieokrelone i trudne do wyraenia. Z tym mona si zgodzi, ale mimo wszystko nie znaczy to, e denie do jasnoci jest czym niewykonalnym lub e nie warto mówi sobie samemu prawdy o sobie. Pozostaje jednak problem praktyczny. Czsto jeste- Doskonale halucynacje my roztrzepani, roztargnieni, nieuwani i malo skoncentrowani na tym, co si wokól nas dzieje. Nieumiejtnie rejestrujemy spostrzeenia, tendencyjnie obserwujemy, latwo zapominamy. Nie umiemy powica swej pelnej uwagi kadej sytuacji, a nawet uwaamy, e nie jest to konieczne. Moe si zdarzy, e moja uwaga tak silnie si skupi na wraeniach wzrokowych, e doznanie pikna [obserwowanej] sceny doprowadzi mnie do bldnego przekonania, e kady aspekt mojego aktualnego stanu fenomenalnego jest przyjemny. Wtedy urok ogldanej sceny uniemoliwi mi dostrzeenie nieprzyjemnego zapachu, który te si zawiera w introspekcyjnie badanym doznaniu. (Gertler: 311) To prawda, e internalista musi uwanie traktowa zwizek reprezentacji mentalnej z jej przedmiotem odniesienia, podczas gdy eksternalista ma ten zwizek zagwarantowany przez teori. Eksternalista przyjmuje, e tosamo treci fenomenalnej jest cile okrelona przez jej relacj ze wiatem; internalista musi natomiast wykorzysta jakie kanaly porozumienia pozajzykowego, by w ogóle wyjani rozmówcy, o których przedmiotach chce mówi. Musi si nauczy wyraa intencje. To moe by trudne, ale znów, warto si stara, bo moliwie pelne zrozumienie innych ludzi jest warte zachodu. Moja intencja, by odnie si do konkretnego psa, moe wystarczy, by zdanie: ,,Co to za wspanialy okaz" odnosilo si do niego. Co wicej, ta intencja nie musi przybra formy takiej myli, w której pies pojawia si pod opisem psa. By moe w moim polu widzenia znajduj si inne psy, moe nawet inne wspaniale okazy psów, tym niemniej deskrypcja wskazujca jednoznacznie na przedmiot odniesienia nie jest konieczna. Mog si odnosi do konkretnego psa po prostu przez fakt, e na niego patrz. (Gertler: 316) Internalizm rezygnuje z intersubiektywnoci i fizykalizmu jak ju wspomnialem ale ma te niebagatelne zalety. Brie Gertler wymienia je w podsumowaniu swego stanowiska. Pomijajc jej wlasne zalety, koncepcja wybiórczej uwagi (Demonstrative Attention) wzmacnia pozycj tych, którzy zaprzeczaj, by fenomenalne wlaciwoci byly analizowalne ze wzgldu na swoj funkcj lub na to, co reprezentuj. Wedlug DA fenomenalne cechy jakiegokolwiek stanu nie s relacyjne, ale swoiste dla tego stanu. Z tego powodu rozpoznanie stanu przez jego fenomenalne wlaciwoci wymaga kontekstowego osadzenia (embedding). DA tlumaczy ograniczenia cerebroskopu, mylenia yczeniowego i przypadków ,,nieprzyjemnego zapachu". Daje podstaw dla bardzo przekonujcego pogldu na zakres poznawczego przywileju perspektywy pierwszoosobowej. Zaprzecza temu, bymy byli wszechwiedzcy i nieomylni, ale dopuszcza kartezjask pewno w cile ograniczonej sferze. Wyjania, dlaczego nasz pierwszoosobowy przywilej musi si gdzie koczy, i dostarcza ciekawej diagnozy dla przypadków lepowidzenia. Ci, którzy przyjmuj relacyjny opis wlaciwoci fenomenalnych, a wic funkcjonalici i niektórzy reprezentacjonici, staj zatem Jacek Holówka przed zadaniem dostarczenia równie dobrze uzasadnionego wyjanienia introspekcji stanów fenomenalnych. I widzielimy powody, dla których mona wtpi, e uda im si te oczekiwania spelni. (Gertler: 327) Wybór miedzy eksternalizmem i internalizmem bylby moe trudny, gdyby nie fakt jak postaram si zaraz pokaza e eksternalizm prowadzi do dysjunkcjonizmu, a dysjunkcjonizm jest niewiarygodny. Zatem, by default, pozostaje nam internalizm jako stanowisko najbardziej stabilne. Dysjunktywici s najbardziej radykaln odmian eksternalistów. Twierdz nie tylko, e tosamo wszelkich stanów wewntrznych jest okrelona przez okolicznoci zewntrzne, ale dodatkowo uwaaj, e nawet dwa stany fenomenalnie nieodrónialne od siebie s rónymi stanami, jeli ich sposób powstania byl róny. Domagaj si zatem uznania, e halucynacje doskonale zdajce spraw z jakich faktów s czym rónym od dozna o identycznej treci powstalych w inny sposób. I daj, bymy szanowali to odrónienie, nawet jeli nie wiemy, jak nasze doznania powstaly. Dysjunktywici twierdz, e nie istnieje taki pojedynczy stan mentalny, w którym znajduje si podmiot wtedy, gdy ma werydyczn percepcj, i wtedy gdy ma odpowiadajc jej doskonal halucynacj. Dysjunktywici s eksternalistami, poniewa to, co odrónia dwa stany mentalne ze wzgldu na ich rodzaj, jest czym wobec podmiotu zewntrznym. By jednak móc ich stanowisko uwzgldni w teorii, musimy ustali, czym jest doskonala halucynacja. A to moemy zrobi tylko wskazujc na subiektywn nieodrónialno. Scenariusz z blinitami sugerowany przez dysjunktywistów móglby wyglda jako tak: Widzisz przed sob szklank wody. Ale moe to by halucynacj. Ta sytuacja jest dla ciebie subiektywnie nieodrónialna od sytuacji, w której przed tob nie stoi szklanka z wod. Taka wlanie sytuacja charakteryzuje dla dysjunktywistów relacj subiektywnej nieodrónialnoci. Ich zdaniem, taka sytuacja nie implikuje jednak, e dwa nieodrónialne stany mentalne s identyczne. Od tego punktu, jak sdz, eksternalici i internalici id wlasnymi drogami. Internalista uzna za trudne do zaakceptowania, e co, co nie ma wplywu na to, jak podmiot widzi jak sytuacj (obecno szklanki w przypadku werydycznym i jej nieobecno w przypadku doskonalej halucynacji) moe rónicowa jego stany mentalne. (Farkas: 196) Zbadajmy wiarygodno dysjunktywizmu, znów odwolujc si do Michaela Tye'a. Widzenie luk Tye opisuje nastpujc sytuacj (Tye: 81). On sam co spokojnie czyta w domu, obok niego na brzegu doniczki z jakim kwiatkiem siedzi porcelanowa aba. Tye co jaki czas spoglda na ab, by si upewni, czy nie znikla. To si nie podoba zlemu demonowi, który niepostrzeenie dla Tye'a Doskonale halucynacje usuwa ab i zostawia na jej miejscu fenomenalny obraz aby. Tye tego nie zauwaa. Patrzy w stron doniczki, widzi ab, jest przekonany, e aba nie znikla, i dalej czyta. Rozpatrzmy warto logiczn myli Tye'a. Jego wczeniejsza myl: ,,Kolo mnie siedzi aba" byla prawdziwa i byla o porcelanowej abie. Jego póniejsza myl jest falszywa. Ale o czym wlaciwie jest ta myl? Trudno zdecydowa. Nie jest o abie, bo aby ju nie ma. Nie jest o obrazie aby, bo Tye uspokoil si, a uspokaja si nie na myl o obrazie aby, tylko na myl o abie. Co wic zostalo? Tye proponuje nastpujce rozwizanie. Zdania, które si odnosz do fragmentów wiata, zawsze wskazuj na zamierzone jego fragmenty, jednak czasem wskazuj skutecznie, a czasem nieskutecznie. Gdy wskazuj skutecznie, wskazuj na przedmioty, na które maj wskaza. Gdy wskazuj nieskuteczne, wskazuj na luk. Staj si ,,pustowskazujce", czyli gappy. Z tego wynika, e jeli kto ulega halucynacji, to widzi co innego, ni myli, e widzi. Widzi luk, a myli, e widzi ab, Olimpi lub jaki inny realny przedmiot. Nie wolno nam jednak zapomina, e halucynujcy zwykle nie wie, e halucynuje. Widzi co, czego nie ma, ale nie zdaje sobie sprawy z pomylki. Jeli ma wtpliwoci, to ma dwie opcje do wyboru. Moe si oprze na sobie albo moe si oprze na innych. Jeli si oprze na sobie, to bdzie musial upiera si, e widzi co, czego, zdaniem innych, nie ma. Jeli si oprze na innych, to bdzie musial twierdzi, e nic nie widzi, cho rejestruje wyranie, e co przed nim stoi. Moglibymy si waha, co tu naley zrobi, jednak Tye, bdc eksternalist, wybiera zdecydowanie drugie stanowisko. Kto si opiera na sobie, nigdy nie ustali, czy yje w matryksie, czy nie. Ale gdy zapyta innych, to niewykluczone, e mu podpowiedz co wanego. Tye przytacza róne przyklady, by nas przekona, e doznania halucynacyjne powinnimy konsekwentnie odrónia od realistycznych postrzee. Rozpatruje na pocztek zdanie: ,,Nie istnieje Wulkan" (Tye 81), czyli nie istnieje planeta krca wokól Sloca po orbicie mniejszej ni orbita Wenus. Do czego odnosi si to zdanie? Zdaniem Tye'a, jest ono gappy, czyli odnosi si do opisanej planety, ale odnosi si bezskutecznie, bo Wulkan nie istnieje. Nikt Wulkana nie widzial, nikt nawet nie mial halucynacji na jego temat. Zatem teoria zda gappy ju okazala sw przydatno. Teraz o pajku. Rozwamy Sebastiana, który ma halucynacj, e po jego nodze pelznie pajk. Sebastian postanawia go schwyci. Przyjmijmy, e halucynacja Sebastiana jest werydyczna. Istotnie, pajk chodzi po jego nodze. Sebastian chwyta pajka. Czy Sebastianowi udalo si chwyci pajka, którego widzial w halucynacji? Wydaje si, e nie, poniewa ten ostatni pajk jest nierealny. (Tye: 89) Jacek Holówka Ten przyklad wydaje mi si rozstrzygajcy dla oceny wiarygodnoci eksternalizmu. Zwrómy uwag, e epizod z Sebastianem mona opisa w dwóch wersjach, pierwszoosobowej i trzecioosobowej. Tye podaje wersj trzecioosobow. Wiemy, e s dwa pajki, realny i urojony. Sebastian goni za urojonym, chwyta realnego. Tye twierdzi, e Sebastian chwycil nie tego pajka, co chcial. Co bdzie dalej? S dwie moliwoci. Albo Sebastian bdzie nadal gonil za urojonym pajkiem, i jeli tak zrobi, to pokae, e odrónia pajki realne od urojonych; zlapal realnego, ale nie ten mu zagraal, wic lapie nadal tego drugiego. Albo Sebastian si uspokoi i uzna, e zlapal ju pajka, który go dranil, czyli da dowód, e nie dzieli pajków na realne i urojone, i pozwala im, by si dowolnie zastpowaly. W kadym razie eksternalista problem pajka moe uzna za rozwizany. Zachowanie Sebastiana pokazuje, co Sebastian myli o pajkach. Pierwszoosobowy punkt widzenia mówi co innego. Mamy widzie wiat oczami Sebastiana i przyj, e Sebastian wie, i moe podlega halucynacji. Nie jest zatem pewien, jaki status ma widziany przez niego pajk. Moe jest urojeniem, a moe nie jest. Jeli pajk jest urojeniem, to moe go ugry w urojony sposób. To jednak bdzie bolesne, poniewa urojone ugryzienia s równie bolesne jak realne. Jeli pajk jest realny, to oczywicie ugryzie realnie. Tak czy inaczej, trzeba go zlapa, i Sebastian to robi. Jednak Sebastian nigdy nie chce schwyci urojonego pajka w pierwszoosobowym opisie. Widzimy teraz, e eksternalista, w myl swojej teorii postrzeenia, definiujcej tre dozna przez warunki zewntrzne, nie moe nawet sformulowa realnego stanu umyslu u Sebastiana. Musi powiedzie, e Sebastian schwycil nie tego pajka, którego chcial zlapa. I dlatego Tye pisze: ,,Czy Sebastianowi udalo si chwyci pajka, którego widzial w halucynacji? Wydaje si, e nie, poniewa ten ostatni pajk jest nierealny". Tymczasem w opisie pierwszoosobowym Sebastian nie umie odróni tego, co realne, od tego, co urojone, i to, co znajduje w swoim umyle, jest dla niego równie realne cho inaczej realne ni to, co si znajduje poza umyslem. W adnym razie jednak Sebastian nie goni za pajkiem, który jest tylko w jego umyle i o którym wie, e jest halucynacj. Jego dalsze postpowanie nie powie nam zatem niczego nowego. Sebastian uspokoi si lub nie, bo nie ma dobrych przeslanek, by wybra jedno lub drugie postpowanie. Wie, e moe podlega halucynacji, i wie, e pajki urojone s dla niego nieodrónialne od realnych. Zatem wie, e nie wie, co zlapal. Ale przynajmniej wie, e pajk jest jeden. O drugim pajku w ogóle nie myli. Drugi pajk jest wymyslem eksternalisty. Widzimy zatem, e to, co odrónia eksternalizm od internalizmu, nie wie si z dalszym zachowaniem Sebastiana. Cokolwiek Sebastian zrobi, bdzie zgodne i z eksternalizmem, i z internalizmem, tylko bdzie inaczej interpretowane przez oba stanowiska. Istotna jest inna rónica. Ile jest pajków? Ekster- Doskonale halucynacje nalista musi mówi, e dwa, cho jeden z nich jest gappy; internalista mówi, e jest tylko jeden pajk, cho Sebastian nie wie, jaki on jest. Internalizm ma zatem przynajmniej numeryczn przewag. S dodatkowe powody, by go wybra. Rozwa jeden argument przeciwko eksternalizmowi i dwa na korzy internalizmu. Najpierw argument negatywny. Wyobramy sobie, e na koncercie siedz obok siebie trzy osoby: A, B i C. A slucha orkiestry bezporednio i nie ma adnych halucynacji. B ma sluchawki na uszach i slucha tego samego koncertu przez radio. Ma taki kaprys. Koncert jest transmitowany bez opónie i z wiernoci wykluczajc rozpoznanie przez B, e slucha przez sluchawki. C slucha tego samego koncertu, ale w wykonaniu nagranym tydzie wczeniej. Jednak orkiestra gra w dokladnie tym samym tempie co wczeniej, i C slyszy w sluchawkach dokladnie to samo, co slyszy B. Moemy teraz zapyta, czy B lub C ulegaj halucynacji? Dysjunktywista musi powiedzie: tak, i to oboje. Myl, e jest to nieprzekonujca odpowied. Nie mamy jasnych kryteriów, co jest halucynacj w tym przypadku. Czy sam fakt sluchania przez sluchawki, czy skomplikowana droga przekazywania sygnalu, czy moliwo, e cig dwików nagle si przerwie? adne z tych kryteriów nie wystarczy, poniewa wszystkie s calkiem arbitralne. Halucynacja nie jest zjawiskiem z zakresu postrzee zmyslowych, tylko wie si z falszywym sdem. Kto myli, e slyszy wprost, gdy slyszy przez sluchawki, ulega halucynacji. I podobnie, kto slucha przez sluchawki, a myli, e slucha wprost, te ma halucynacj. Halucynacja jest bldem interpretacyjnym, a nie postrzeeniowym. Zatem wbrew eksternalizmowi, doznania osoby halucynujcej oraz doznania osoby postrzegajcej realistycznie s nieodrónialne. S tym samym doznaniem. A mówic bardziej ogólnie, te same doznania moemy interpretowa jako postrzeenia, czyli doznania uwiklane w okolicznoci zewntrzne (i wtedy wydaje si, e racj ma eksternalista), i jako stany fenomenalne, analizowane z uwagi na swoj tre, a nie swoje pochodzenie (i wtedy wydaje si, e racj ma internalista). Czy zatem przynajmniej cz dozna moemy traktowa tak, jakby byly realne? Nie mam co do tego wtpliwoci, i oto dwa argumenty wizualne na ten temat. Po pierwsze, moemy skupia uwag na dowolnie wybranych przedmiotach w naszym polu widzenia. Gertler nazywa to koncepcj wybiórczej uwagi (demonstrative attention). adne warunki zewntrzne nie determinuj np. tego, w któr twarz zechcemy si wpatrywa na rys. 1. Po drugie, jestemy zdolni do poslugiwania si pojciem podobiestwa nawet wtedy, gdy nie mamy adnych wyranych wyznaczników zewntrznych podobiestwa, a nawet nie umiemy wystpujcego podobiestwa dobrze opisa. Rys. 2 prezentuje parami dobrane samochody i twarze. Na czym polega ich podobiestwo, trudno powiedzie. Widzimy je jednak bez opisu, i adne pojcia nie wydaj si nam potrzebne do Jacek Holówka dostrzeenia zbienoci wygldu. Zatem pewne doznania podobiestwa maj swoj realno, nawet gdy podobiestwa nie maj opisu. Czyli nie powinnimy lekceway realnoci dozna interpretowanych fenomenalnie. Literatura Biro John (1996), Dretske on Phenomenal Externalism, ,,Philosophical Issues", Vol. 7: Perception, s. 171178. Dretske Fred (1996), Phenomenal Externalism or If Meanings Ain't in the Head, Where Are Qualia?, ,,Philosophical Issues", Vol. 7: Perception, s. 143158. Farkas Katalin (2003), What Is Externalism?, ,,Philosophical Studies: An International Journal for Philosophy in the Analytic Tradition", Vol. 112, no. 3 (Feb.), s. 187208. Gertler Brie (2001), Introspecting Phenomenal States, ,,Philosophy and Phenomenological Research", Vol. 63, no. 2 (Sep.), s. 305328. Kim Jaegwon (1996), Dretske's Qualia Externalism, ,,Philosophical Issues", Vol. 7: Perception, s. 159165. Macdonald Cynthia (1995), Externalism and First-Person Authority, ,,Synthese", Vol. 104, no. 1 (Jul.), s. 99122. Putnam Hilary (1998), Wiele twarzy realizmu i inne eseje, tlumaczenie, wstp, przypisy: Adam Grobler, Warszawa: PWN. Tye Michael (2009), Consciousness Revisited. Materialism without Phenomenal Concepts, Cambridge MA: The MIT Press. Wittgenstein Ludwig (1972), Dociekania filozoficzne, tlumaczenie, wstp, przypisy: Boguslaw Wolniewicz, Warszawa: PWN. Streszczenie Eksternalici uwaaj, e werydyczne halucynacje s cigiem obrazów reprezentujcych wiernie cig ródlowych zdarze. Na przyklad cig obrazów na ekranie telewizyjnym odtwarza cig wydarze rozgrywajcych si przed kamer. Ale sprawy mog si skomplikowa. Jeli pójd do cyrku, mog zobaczy czlowieka wykonujcego dziwne gesty przed czym, co wyglda jak lustro. W pewnym momencie posta w lustrze moe zrobi jaki wlasny gest. Wtedy odkrywam, e dalem si zwie pozorom. Szklo w zloconej ramie nie bylo lustrem, tylko szyb, za któr skrywa si zwinny mim. Czyli mialem werydyczn halucynacj móglby powiedzie eksternalista. Sprawy mog si jeszcze bardziej skomplikowa. Listonosz ma dla mnie list, ale nie chce mu si Doskonale halucynacje wchodzi po schodach. Daje list synowi ssiada i prosi, by mi go dorczyl. Chlopiec to robi. Zawarto listu nie jest w aden sposób zaklócona przez niezwykl metod jego dorczenia. Zatem nie ulegam werydycznej halucynacji, gdy czytam ten list. W artykule stawiam pytanie, czy normalne postrzeenia mog by opisane tylko jako bezporednia obserwacja, czy te jak widzenie obrazu na ekranie telewizyjnym, lub jak widzenie mima w cyrku, lub jak czytanie listu dostarczonego przez syna ssiadów. Wybieram rozwizanie internalistyczne. Liczy si tre, a nie metoda przekazu. Rys. 1. wiadomo ma swoj realno i nie podlega w pelni zewntrznym determinantom. Moemy skupi uwag na dowolnej twarzy na tym rysunku. Czy istnieje ,,kursor A jak inaczej Rys. 2. wiadomo ma swoj realno. Umiemy poslugiwa si pojciem podobiestwa, nawet gdy nie zostalo ono dobrze zdefiniowane. Zamieszczone na rysunku samochody i twarze s podobne parami. To podobiestwo mona zapewne oszacowa na skali, cho trudno je opisa. Gdybymy twarze i samochody wydrukowali na kartach i prosili o ich dopasowanie, najczciej jak wolno przypuszcza otrzymalibymy uklad taki, jak tu zaproponowany.
Przeglad Filozoficzny - Nowa Seria – de Gruyter
Published: Jun 1, 2013
You can share this free article with as many people as you like with the url below! We hope you enjoy this feature!
Read and print from thousands of top scholarly journals.
Already have an account? Log in
Bookmark this article. You can see your Bookmarks on your DeepDyve Library.
To save an article, log in first, or sign up for a DeepDyve account if you don’t already have one.
Copy and paste the desired citation format or use the link below to download a file formatted for EndNote
Access the full text.
Sign up today, get DeepDyve free for 14 days.
All DeepDyve websites use cookies to improve your online experience. They were placed on your computer when you launched this website. You can change your cookie settings through your browser.